Komu przeszkadza Ekoutil?
Kto chciał zamknąć najnowocześniejszy w kraju zakład utylizacyjny i kto miał w tym interes.
Ekoutil jest wiernie odwzorowaną kopią zakładów z Hiszpanii i Wielkiej Brytanii. Zakład hiszpański zlokalizowany jest na przedmieściach Sewilli, kilkusettysięcznego miasta. Tam działalność zakładu nikomu nie przeszkadza, a mieszkańcy którzy widzą go ze swoich okien, do końca nie wiedzą nawet czym się zajmuje.
Zupełnie inaczej jest w Śmiłowie. Ekoutil, zanim jeszcze został wybudowany i oddany do użytku, znalazł się na celowniku miejscowych pseudoekologów, zajadle kontestujących wszystko, co czyni Henryk Stokłosa. O ile działania garstki ludzi podających się za ekologów nikogo w Farmutilu nie dziwią, to postępowanie inspektorów ochrony środowiska z Piły i Poznania musi budzić uzasadniony niepokój. Skutkiem ich nieodpowiedzialnych decyzji mogło być unieruchomienie zakładu, zajmującego się oczyszczaniem środowiska w całym kraju. Ale zacznijmy od początku.
W lipcu ubiegłego roku Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska w Poznaniu przeprowadził w Farmutilu kilkudniową kontrolę mającą na celu sprawdzenie spełnienia wymagań przed oddaniem do użytkowania instalacji Ekoutilu. W trakcie kontroli urzędnicy otrzymali decyzję wojewody z dnia 04.07.2005 r. udzielającą dla tej instalacji pozwolenia zintegrowanego. Od decyzji tej jednak odwołali się działacze Stowarzyszenia Ekologicznego Przyjaciół Ziemi Nadnoteckiej, o czym przedstawiciele Farmutilu oficjalnie dowiedzieli się dopiero w październiku ub. roku.
Jaki to odpad?
Pod koniec ubiegłego roku urzędnicy ochrony środowiska obwieścili światu, że tłuszcz zwierzęcy nie jest odpadem zwierzęcym, czym wprawili w osłupienie innych urzędników oraz przedstawicieli świata nauki.
- Tłuszcz jest związkiem organicznym wchodzącym w skład struktury komórki zwierzęcej. Wytopiony z komórek tłuszcz jest odpadem zwierzęcym – czytamy w piśmie Powiatowego Lekarza Weterynarii w Pile z dn. 14.12.2005 r.
- Tłuszcz zwierzęcy, podobnie jak skóra zwierzęca, czy narządy wewnętrzne, stanowi materialną część masy zwierzęcia i nie może być traktowany jako odpad nie zwierzęcy. Zapis, iż tłuszcz nie jest odpadem zwierzęcym jest kuriozalny, co należy uznać za próbę zablokowania działalności zakładu, który poniósł ogromne nakłady inwestycyjne związane z jego uruchomieniem - pisze w swojej opinii z dn. 18.12.2005 r. prof. Tadeusz Piecuch.
- Nieodpowiedzialny urzędnik wprawia w ruch całą machinę pism, telefonów, odwołań, wciągając w absurdalną dyskusję ekspertów po to, aby udowodnić, że tłuszcz zwierzęcy jest odpadem zwierzęcym. Sprawa mogłaby być śmieszna i humorystyczna, gdyby nie dotyczyła tak ogromnych nakładów finansowych oraz pracy organizacyjno-technicznej włożonej w uruchomienie tej technologii – czytamy w przytoczonej opinii.
Również prof. Marek Górski, specjalista w zakresie prawa ochrony środowiska i prawa administracyjnego, opierając się na aktach prawa wspólnotowego oraz wykładni językowej, nie ma wątpliwości co do tego, iż tłuszcz zwierzęcy jest odpadem zwierzęcym. - Tłuszcz powstający ze zwierząt, jeśli ma charakter odpadu, jest odpadem zwierzęcym, niezależnie od sposobu jego wytworzenia – czytamy w opinii z dn. 16.11.2005 r.
Niby wszystko oczywiste. Powstaje więc zasadnicze pytanie: Dlaczego urzędnicy ministerstwa środowiska zawarli w swoich pismach tak kompromitujące stwierdzenia? Odpowiedź jest równie oczywista – w przypadku tłuszczu, który nie jest odpadem zwierzęcym obowiązują bardziej restrykcyjne normy emisyjne spalania paliw, co w przypadku Ekoutilu byłoby podstawą do uchylenia pozwolenia zintegrowanego.
Konkurencja
zacierała ręce
Inspektorzy WIOŚ-u posunęli się nawet do ingerencji w wolnorynkową działalność gospodarczą. 3 stycznia br. WIOŚ w Poznaniu pisemnie wezwał właściciela Farmutilu Henryka Stokłosę do wskazania czasu zakończenia działalności instalacji Ekoutil. W odpowiedzi, również pisemnej, poinformowano, że zakład związany jest ze swoimi kontrahentami długoletnimi umowami handlowymi, których zerwanie skutkowałoby pozostawieniem wytwórców odpadów bez zabezpieczenia w postaci pewnego odbioru odpadów. Pismo wysłano z Farmutilu 13 stycznia.
Jakże błyskawiczne było dalsze działanie urzędników. Już 16 stycznia poznański WIOŚ zwrócił się do Głównego Inspektora Weterynarii z pytaniem, czy nie ma możliwości zagospodarowania odpadów przerabianych przez Ekoutil, przez inny podmiot. W odpowiedzi poznańscy urzędnicy otrzymali zestawienie mocy przerobowych jakimi dysponują konkurencyjne zakłady.
- Takiego działania ze strony urzędników państwowych nie doznała chyba żadna inna firma w Polsce. Wieloletnie wysiłki pracowników naszej firmy nad pozyskaniem kontrahentów niemal legły w gruzach, a urzędnicy WIOŚ-u zachowali się, jakby byli przedstawicielami konkurencyjnych firm z branży utylizacyjnej. Dodam, że większość z tych firm jest kontrolowana przez kapitał zachodni - komentuje Marek Barabasz, rzecznik prasowy Farmutilu, który dodaje, że sprawa jest bardzo podejrzana i powinna być przestrogą dla innych firm.
Pozna ńscy u rz ędnicy posunęli się jeszcze dalej i sami wyznaczyli termin, w którym zakład miał zatrzymać produkcję. Zwalczające Henryka Stokłosę media – Radio Merkury i poznański oddział TVP – miały newsa, na którego czekały. Mogły w końcu przedstawić triumfalne wypowiedzi działaczy SEPZN.
- Określiliśmy termin wstrzymania użytkowania instalacji Ekoutil na dzień 10 maja br. – mówiła w marcu Jolanta Ratajczak z poznańskiego WIOŚ-u. – Daliśmy czas inwestorowi na to, aby powiadomił swoich kontrahentów, żeby nie dostarczali swoich odpadów.
- Oczywiście nikogo nie będziemy powiadamiać, bo nie wykonamy tej decyzji i nie wstrzymamy pracy Ekoutilu. Nie ma do tego żadnych podstaw – ripostował rzecznik Farmutilu.
Skandaliczna decyzja…
W decyzji z dn. 10.03.2006 r. nakazującej wstrzymanie użytkowania Ekoutilu, podpisanej przez Wielkopolskiego Inspektora Ochrony Środowiska Hannę Grunt, możemy wyczytać, że „przed rozpoczęciem jego eksploatacji, odpady tego rodzaju były przetwarzane przez inne podmioty gospodarcze i w chwili obecnej inne zakłady na terenie Polski przetwarzające ww. odpady dysponują odpowiednią rezerwą mocy przerobowych”.
- Całe szczęście, że właściciel Farmutilu wykazał się zimną krwią i nie uległ presji urzędników. Pracownicy byli gotowi na wyjazd do Poznania pod siedzibę WIOŚ i rozpoczęcie protestu w obronie swoich miejsc pracy, gdyby zakład stanął – przyznaje Dariusz Krupa, przedstawiciel pracowników Farmutilu. – mało brakowało a odpady, które przerabia Ekoutil znalazłyby się na biurkach urzędników.
W międzyczasie (13 lutego br.) w wyniku postępowania administracyjnego Ekoutil otrzymał decyzję Wojewody Wielkopolskiego o udzieleniu pozwolenia zintegrowanego. Jednak w uzasadnieniu do decyzji o wstrzymaniu użytkowania Ekoutilu (z dn. 10 marca br., a więc wydanej miesiąc później) urzędnicy WIOŚ nawet nie zająknęli się o tym fakcie.
- Sytuacja była kuriozalna. Mając pozwolenie zintegrowane, co prawda jeszcze nieprawomocne, otrzymaliśmy decyzję WIOŚ-u nakazującą wstrzymanie działalności zakładu za względu na brak pozwolenia. Ta decyzja kładzie się cieniem na działalność poznańskiego inspektoratu ochrony środowiska – mówi Marek Barabasz.
Dlaczego urzędnicy WIOŚ-u nie czekali do uprawomocnienia decyzji? Skąd ten pośpiech w ich działaniu? Czy byli w posiadaniu nieoficjalnych informacji od członków SEPZN o tym, że ci zamierzają odwołać się od decyzji? Pytań w tej sprawie jest wiele.
A jednak im nie wyszło
Pomimo usilnych starań połączonych sił działaczy SEPZN oraz urzędników WIOŚ zakładu nie udało się zamknąć. Ekoutil posiada prawomocne pozwolenie zintegrowane i może spokojnie przerabiać odpady zwierzęce i działać z pożytkiem dla środowiska naturalnego tak, jak jego bliźniacze zakłady z Europy Zachodniej.
Skandaliczna decyzja WIOŚ, kompromitująca urzędników poznańskiego inspektoratu, została 10 maja – czyli w dniu, w którym Ekoutil miał zatrzymać pracę - uchylona przez Głównego Inspektora Ochrony Środowiska, który wytknął inspektorom z Poznania, że przy okazji swoich gorliwych działań naruszyli przepisy Kodeksu Postępowania Administracyjnego.
- Należy podkreślić, że słusznie strona (ZRP Farmutil HS - przyp. red.) wskazuje na ograniczenie jej praw do czynnego udziału w każdym stadium podtępowania, co stanowi naruszenie art. 10 KPA – czytamy w decyzji Głównego Inspektora Ochrony Środowiska.
I jeszcze jeden ważny aspekt poruszony przez GIOŚ w uzasadnieniu: - Ponadto należy stwierdzić, że Wielkopolski WIOŚ w trakcie kontroli inwestycyjnej nie ustalił, że decyzja Wojewody Wielkopolskiego z dnia 4 lipca 2005 r. udzielająca pozwolenia zintegrowanego nie była ostateczna. Z chwilą dokładnego ustalenia stanu faktycznego, do czego organ zobowiązany jest na podstawie art. 7 KPA, dalsze postępowanie dot. przedmiotowej instalacji potoczyłoby się w inny sposób. Należy wskazać, że organ pierwszej instancji nie powinien wydawać decyzji o wstrzymaniu użytkowania instalacji przed zakończeniem postępowania wpadkowego dot. zawieszenia postępowania.
Wydanie decyzji nakazującej wstrzymanie pracy Ekoutilu odbyło się z naruszeniem przepisów KPA. W związku z tym nasuwa się pytanie, czy szefowa poznańskiego WIOŚ Hanna Grunt jest tak kiepskim urzędnikiem, że ślepo wierzy w to, co przywozi jej do podpisania kierownik pilskiej delegatury WIOŚ Marek Duraj, czy może osiąga z tego jakieś inne korzyści.
***
Do czego jeszcze posuną się śmiłowscy pseudoekolodzy, nazywani coraz częściej ekoterrorystami? Którą część firmy wezmą (a może już wzięli) sobie za cel swoich ataków? Czas pokaże…
(red)